Majowa fikcja wyborcza

W teorii można zrobić wszystko. Zaplanować, że Polska stanie się hegemonem świata w 2022 roku, zrobić prezentację w PowerPoint, wyznaczyć paru nieudaczników do realizacji Planu i wciskać kit społeczeństwu. Na poziomie chciejstwa wybory korespondencyjne mogą się odbyć, ale realia są takie, że byłaby to wielka kompromitacja Państwa. Już na etapie spisu wyborców będą problemy związane m.in. z kwarantanną. Jak ma wyglądać doręczenie pakietów wyborczych WSZYSTKIM  wyborcom przez listonoszy, którzy np. w tygodniu wyborczym pójdą na zwolnienie lekarskie, bądź nie będą mogli dostarczyć przesyłki adresatowi z różnych przyczyn? A jeśli nikt nie otworzy drzwi w obawie, że  listonosz roznosi właśnie wirusa, to czy wtedy pakiet wyborczy zostanie włożony pod wycieraczkę czy ułożony na kupce innych pakietów na skrzynce na listy? A jeśli wszyscy zainteresowani głosowaniem otrzymawszy jakimś kosmicznym cudem pakiety wyborcze przekażą swoje głosy (komu?) do dalszej procedury wyborczej, KTO je będzie liczył? Ten zresztą aspekt można zawsze pominąć – po cóż liczyć, skoro i tak wiadomo, że kto wygrał! Dać 52% czy może 60%? Po co narażać „swoich” dotykaniem kart wyborczych od być może zarażonych wyborców?

Wybory korespondencyjne 10 maja to fikcja. PKW, jako sprawna instytucja z pewnością wszystko by przygotowała, aby skutecznie przeprowadzić wybory, ale nieprzypadkowo nie wolno wprowadzać zmian w Kodeksie Wyborczym pół roku przed wyborami. Potrzebny jest czas i głęboka analiza możliwości głosowania korespondencyjnego. Można wykorzystać głosowanie online, lecz PKW żadnych kroków w tym kierunku nie podejmowała, gdyż ustawodawca nigdy czegoś takiego nawet nie planował. Są różne możliwości, jest ePUAP, można też wyborcom dawać specjalne loginy i hasła. Wymaga to jednak po pierwsze zmiany w Kodeksie Wyborczym wprowadzonej minimum 6 miesięcy przed wyborami. Wymaga to również sporej pracy nie tylko PKW ale programistów, którzy stworzą wydolny system informatyczny. Wśród naszych rodaków jest wielu bardzo dobrych programistów, część z nich nawet jest jeszcze w kraju. Może to ostatnia chwila, żeby skorzystać z ich umiejętności, bo za 2 lata raczej niewielu z nich w Polsce zostanie. Tak zresztą jak wielu innych zdolnych i posiadających atrakcyjne dla zachodnioeuropejskich rynków pracy kwalifikacje ludzi. Przejrzyście widać, w jakim kierunku zmierza nasz kraj pod rządami Nowogrodzkiej. „Polska w ruinie” okazuje się nie być hasłem propagandowym PiS, lecz obietnicą wyborczą określającą stan, do jakiego zamierza doprowadzić Polskę ta partia.

Piotr Musiał

About Piotr Musiał
Przewodniczący Wolność i Równość

Leave a comment

Your email address will not be published.